piątek, 25 maja 2012


Rozdział 2.

Napięcie rosło, czas się dłużył… tradycyjność przy nerwowych sytuacjach. W tłumie zgubiłam Harrego, ale  było mi obojętne czy jestem teraz sama, czy ktoś przy mnie jest. Usiadłam na widowni, nie pytając czy miejsce jest zajęte osoby siedzącej obok. Sama nie zauważyłam że całą drżę, uświadomili mi to ludzie patrzący na mnie kątem oka ze zdziwieniem. Szybko się opanowałam i przyjęłam bardziej stosowną postawę.

-widzę że nerwy biorą górę ? – usłyszałam głos dobiegający z boku. Czym prędzej odwróciłam się w kierunku z którego dobiegał. Moim oczom ukazał się mężczyzna o sędziwym wieku, z siwymi włosami i lekkim, skromnym uśmiechem. – nie martw się, będzie dobrze.

Przez chwilę nie odzywałam się ani słowem. Nie wiedziałam jak się zachować, wszystko podpowiadało mi abym  odpowiedziała, ale drugi głos nakazywał szukać mojego przyjaciela który gdzieś się zapodział.

- tak, tak…  - odparłam zrezygnowana – pierwszy publiczny występ przed tak dużą widownią, nie byłam na to przygotowana..

-zupełnie jak ja za czasów młodości.. – ciągnął, szukając słów odpowiednich do sytuacji. Jego twarz wyglądała na zmęczoną, ale zarazem pełną troski i współczucia. To z oczu można wyczytać najwięcej, to one zdradzają uczucia, ich nie da się okłamać, a właśnie one wyglądały na pogodne i godne zaufania. – ale widzę że bacznie się rozglądasz, może przeszkadzam ?

- przepraszam pana bardzo, ale zgubiłam przyjaciela a za chwilę rozpocznie się ogłoszenie wyników – starałam się przybrać jak najbardziej łagodny głos. – przy najbliższej okazji zapozna mnie pan z historią z czasów pana młodości…tymczasem ja muszę już iść. Dziękuję za pomoc w rozładowaniu emocji, do zobaczenia – wstałam i z uśmiechem na twarzy podążyłam w kierunku sceny. Byłam zła na siebie, spławiając go, ale przecież nawet nie był mi znany..

-gdzie ty byłaś? – poczułam szarpnięcie za plecy – szukałem cię wszędzie ! – stał przede mną mój przyjaciel. Poczułam ulgę, jako że nie musiałam błądzić i w nerwach go szukać.
-to ja szukałam ciebie ! – odparłam z przekonaniem

-nieważne, za chwilę ogłoszenie wyników, chodź. – jednym rucham ręki pociągnął mnie za rękę i ustawił przed sobą.

Pełni nerwów stanęliśmy niedaleko sceny, z nadzieją że może coś nam się w życiu udało, że coś osiągnęliśmy. Nie obchodziło nas czy to będzie pierwsze, drugie, czy ostatnie miejsce, bawiliśmy się dobrze, razem,  i to się liczyło.

Po słowach wstępu, prowadzący przeszedł do omawiania każdego występu. Gdy zauważył że nikt nie jest zainteresowany jego wykładem, włącznie ze mną i Harrym, odchrząknął i przeszedł do omawiania wyników.

-no dobrze, więc przejdźmy do wyników. Zacznijmy od najwyższego miejsca. – Podszedł do stolika pełnego kartek z wynikami. Z niedbałością rozwinął trzy kartki, nie radząc sobie z mikrofonem przeszkadzającym mu odczytywanie. - Pierwsze miejsce zajmuje… - Poczułam na moim ramieniu dotyk. Z pewnością nie był to Harry, stał tuż przede mną.

-trzymam kciuki – usłyszałam głos dobiegający zza moich pleców. Był mi znany, jednak nie mogłam sobie przypomnieć do kogo należał.

- Sophia !  - ludność w sali wstała, zwyciężczyni dostała owacje i brawa. Tak bardzo jej zazdrościłam, chciałam znajdować się na jej miejscu… Niestety, trzeba było się pogodzić z prawdą, niczego nie zmienię.

-drugie miejsce… - poczułam jak Harry łapie mnie za rękę

-puść, zgniatasz mi kości ! – krzyknęłam zdenerwowana

-przepraszam, nie chciałem

-no idźcie, przecież to wy ! – ktoś popchnął nas z tyłu. Nie wiedziałam o co chodzi, gdyby nie ekran wyświetlający wyniki nie zrozumiałabym zamieszania.

-brawa dla Cher i Harrego  - usłyszeliśmy słowa skierowane w naszym kierunku.

Wypełniała mnie radość, tak wielka że nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Rzuciłam się Harremu na szyję, podwijając nogi. Mój przyjaciel zakręcił mną dookoła siebie. Dostaliśmy jeszcze większe brawa.

-uważasz że drugie miejsce, to bardzo dobry wynik ? – zapytałam radośnie Harrego na osobności.

-uważam że to bardzo dobry wynik – uśmiechnął się najpiękniej jak potrafił. Oboje wiedzieliśmy że to wysokie miejsce, z którego powinniśmy być dumni.

-co dalej, co dalej z nami, z zespołem ? Jak im o tym powiesz, że wystąpiłeś ze mną a nie z nimi ? – spytałam troskliwie, martwiąc się o przyszłość. Po raz pierwszy postawiłam sobie pytanie „ co dalej”. Jak dotąd żyłam chwilą, nie przejmowałam się tym co będzie później. Teraz było inaczej, ten konkurs otworzył nam drzwi na dalsze życie. Uwierzyliśmy w siebie, w to że damy radę. Wszystko wydawało się teraz łatwiejsze do osiągnięcia, możliwe do zdobycia…

-gratuluję -  usłyszałam ten sam głos który życzył mi powodzenia przed ogłoszeniem wyników – byliście genialni – odwróciłam się aby rozpoznać osobę. Był nim ten sam mężczyzna który zaczął ze mną rozmowę przed kilkoma minutami. Teraz mieliśmy czas, mogłam posłuchać opowieści starszego mężczyzny. Sama dziwiłam się sobie, po co miałam tracić czas na słuchanie historyjek, które i tak pewnie były w połowie zmyślone, ale czułam siłę, która nakazywała mi zostać i porozmawiać.

-poczekaj w samochodzie, zaraz do ciebie dojdę. – poklepałam po ramieniu mojego przyjaciela, delikatnie pchając go w stronę drzwi.

-tylko się pospiesz ! – dodał odchodząc

-zaczął pan temat młodości.. czy chciałby mi coś pan powiedzieć ? – spytałam gdy zostaliśmy sami

-może zacznę od tego że się przedstawię… nazywam się Tyler Brookstein.

-jest pan związany ze Steve’m Brookstein'em ? – spytałam zszokowana

-tak… to mój brat – odparł z niechęcią. Przetwarzałam informacje, aż wszystko do mnie dotarło. Nie mogłam uwierzyć… stał obok mnie brat zwycięzcy pierwszej brytyjskiej edycji x factor…

-przepraszam, nie przedstawiłam się. Jestem Cher.

Tyler zauważył że nie wiem co powiedzieć więc aby mi ułatwić nawiązanie kontaktu zaczął rozmowę.

-kiedy byłem młodszy .. –mówił niezdecydowanym głosem – marzyłem o tym żeby śpiewać publicznie. Jak pewnie się domyślasz, mój brat również. – zawahał się, jakby nie chciał mi o czymś powiedzieć i uważał żeby przypadkiem mi nie zdradzić mi o dwa słowa za dużo – w 2004r, rozpoczęła się pierwsza edycja brytyjskiego the x factor. Poszliśmy razem, byliśmy bardzo zgrani, więc po co próbować swoich sił osobno, jeżeli mogliśmy razem. Castingi poszły nam bardzo dobrze, pozytywne opinie wpłynęły na nasze konto… niestety z powodu kontuzji wskutek wypadku samochodowego nie mogłem uczestniczyć w następnym występie. Gdy wróciłem do programu, wszystko było postanowione. Mój brat przechodzi dalej, ja odpadam. Było to przykre, ale dało się wytrzymać. Pogodziłem się z tą myślą, ale nie wiedziałem że wraz z opuszczeniem konkursu opuszczą mnie także przyjaciele. Każdy podążał za sławą Steve’a. Nawet rodzina mnie opuściła. W 2005r bez słowa wyjaśnień opuściłem Londyn. Nikt mnie nie szukał. Teraz mieszkam tutaj, to jest moje miejsce do którego zawszę będę czuł większy sentyment niż do Londynu. Nie przestałem śpiewać, nadal w zaciszu domowym pracuję nad nowymi tekstami. Przychodzę na takie uroczystości jak ta dzisiejsza, żeby widzieć ile talentów się nie marnuje. Korzystacie z szansy i to jest najważniejsze.

Mieliśmy taki sam tok myślenia. Zapadła cisza. Nikt nie miał zamiaru się odzywać, ale nie przeszkadzało nam ani to, że Harry czekał na mnie przed wejściem, ani to że znaliśmy się zaledwie od kilku minut 

- myślę że jeśli ma pan talent, warto go rozwijać – wydukałam bezsensownie -  w tym małym miasteczku trudno jest osiągnąć cokolwiek. Będę wracać do pana historii przez bardzo długi czas, jest dla mnie wielką lekcją życia. Zmienił pan perspektywę którą patrzyłam dotąd na świat… uświadomiłam sobie że gdy człowiek staje się sławny nie może zapominać o najbliższych…

-mądre słowa.. nie wiem jaki twój przyjaciel ma charakter, ale według mnie cierpliwość może mu się już kończyć. Pamiętaj, zawsze trzymaj się przy gruncie bo odlatując wysoko możesz upaść. Do zobaczenia – z lekkim uśmiechem zatonął w tłumie

Wpatrywałam się w kierunku w którym odszedł przez kolejne kilka minut.

-co ty robisz ? Dobrze się czujesz ? – szturchnął mnie w rękę Harry – idziemy ! – złapał mnie za nadgarstek jedną ręką, drugą podciągając mnie w pasie do góry.

Wracaliśmy do domu w ciszy. Przemyślałam wszystko o czym się dziś dowiedziałam. Zdecydowanie sława niszczy niektórych ludzi. Wspinając się po stopniach kariery przyjaciele schodzą po nich w dół. Najlepszym tego przykładem jest Tyrel.

-powiesz mi co się stało ? – spytał mój przyjaciel zrezygnowanym głosem

-obiecaj mi, że gdy zacznę cię lekceważyć powiesz mi o tym, sprowadzisz na ziemię… i o nic więcej nie pytaj, dobrze ?

-powiesz mi o co chodzi ?

-nie – odparłam krótko

-jak zawsze, uparta. No dobrze, nie będę wnikał, ale ty obiecaj mi to samo.. Gdy tylko nasze drogi zaczną się rozchodzić, ze względu na karierę, rodzinę, przywołamy siebie nawzajem do porządku.

W domu czekało na nas małe przyjęcie. Rodzina przywitała nas oklaskami i gratulacjami. Nadal byłam nieobecna rozmyślając nad usłyszaną dzisiaj historią. Położyłam się spać wcześniej niż zwykle.

-to… - otworzyły się drzwi pokoju zza których wyszedł Harry

-nie – przerwałam mu, spodziewając się tego, o co zapyta.

-jesteś… inna. Nie myślisz o tym co robisz. Widziałaś co zrobiłaś w kuchni ? Włączyłaś gaz, podpaliłaś patelnię i położyłaś na niej bułkę, a ciasto do naleśników włożyłaś do pojemnika na chleb.

-ojej, przepraszam ! Już idę to naprawić – zrzuciłam jednym ruchem z siebie kołdrę i pobiegłam do kuchni.

-posprzątałem, nie martw się – mój przyjaciel stanął w progu

-dziękuję – wtuliłam się w jego tors. – wybacz mi…
-idź spać, porozmawiamy jutro

-nie.. – odparłam cierpko

-tak – Harry zatknął mi usta dłonią, która miała wielkość całej mojej twarzy

Ze smutną miną skierowałam się do pokoju. Musiałam się przygotować na to że jutro mój ratownik kuchenny oczekiwał wyjaśnień. 

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Miał wyjść dłuższy, ale jest jaki jest. Nie mam czasu na dodawanie rozdziałów częściej, ale staram się jak mogę. Dziękuję za 1000 wyświetleń, jesteście naj. :D 
Komentarze mogą dodawać niezalogowani, napiszcie co wam przychodzi na myśl. ^^ 

Tak, czytałam tego imagina. Podobno osoba która go napisała będzie odpowiadać przed sądem, a Lux nie pokaże się publicznie z 1D. 

Zayn jest z Perrie, to potwierdzone. 

Chłopcy są teraz w USA, mają trasę koncertową. 

Za 4 dni wychodzi "up all night - the live tour". Cena: ok 70 zł.




Moje gg:  32289848  
Mój twitter: https://twitter.com/#!/Natalia_Golyska
Pozdrawiam, xooo. 




środa, 2 maja 2012

Rozdział 1.


Weekend mija szybko. Szczęśliwi czasu nie liczą, ale kiedyś nadchodzi moment rozstania. W roku szkolnym brakuje nam wspólnego czasu, wspólnego wsparcia, wspólnych rozmów…

Wreszcie nadszedł oczekiwany dzień tygodnia, oczekiwany przez ze mnie i mojego przyjaciela – piątek. Znalazłam w internecie kilka piosenek które mam zamiar z Harrym przestudiować. Muszę przyznać, nawet biorąc pod uwagę to od ilu lat śpiewamy, były bardzo trudne.

Z Harrym byliśmy dla siebie nawzajem nauczycielami, budowaliśmy od podstaw, naprawialiśmy błędy. Zawsze uważałam że najlepszy nauczyciel to nie ten któremu się zapłaci, tylko taki który sam do tego dołoży.

W samochodzie powtarzałam teksty piosenek, pasowały idealnie do krajobrazu zza okna.  Odpłynęłam, zapomniałam o otaczającym mnie świecie... Dopiero gdy byliśmy na miejscu powróciłam do życia. Zabrałam ze sobą rzeczy które przygotowałam na następne 2 dni spędzone w Holmes Chapel, jak zwykle dopasowane inaczej niż powinny.

Już z daleka zauważyłam mojego przyjaciela, kiwającego mi i wyszczerzającego się od ucha do ucha. Nie wątpiłam – uśmiech miał powalający. Zawsze gdy tak robił, w duszy robiło mi się weselej.

-gotowa na dwa dni śpiewu ? Nie odpuszczę, mamy wiele do zrobienia… później ci powiem, gdy zostaniemy sami. – zabrał ode mnie torby w celu wyręczenia

-oczywiście, zawsze zwarta i gotowa – uśmiechnęłam się. Nie robiłam tego tak doskonale jak on ale liczyły się starania.

Żeby liczyć na chwilę prywatności byliśmy zmuszeni poczekać. Rodzice musieli porozmawiać, jako że są przyjaciółmi mieli wiele tematów. Udawaliśmy zainteresowanych rozmową, przytakując bądź kiwając głową. Dawaliśmy sobie znaki, które rozumieliśmy tylko my. Po kilku minutach zostaliśmy wyproszeni z salonu, cierpliwość ma swoje granice, widocznie nasi rodzice mieli już nas dosyć. Mój przyjaciel miał wyrzuty sumienia, ja wychodząc z pokoju śmiałam się nieopanowanie.

Nie byliśmy dobrzy w udawaniu, jeżeli chodzi o uczucia to Harry zawsze się wszystkim przejmował. Ja z kolei jestem obiektywna, do wszystkiego podchodzę z dystansem, nie mam obaw, ale to idzie w parze z tym że nie jestem ze wszystkimi w zgodzie. Staram się być bezkonfliktowa ale nie zawsze mi to wychodzi. Jesteśmy zupełnymi przeciwieństwami, przeciwieństwami dopełniającymi się.

Rodzice ze względów zawodowych opuścili nas dziś wcześniej, co oczywiście bardzo nam sprzyjało. Harry od razu zaciągnął mnie do swojego pokoju, nie zapominając przy tym o pomocy z moimi torbami. Widać, miał szczególnie dobry dzień bo uśmiech z jego twarzy nie schodził. Miał w sobie tyle pozytywnej energii, że był w stanie dzielić się nią ze mną. Po chwili czekania na przerwanie milczenia, opanował entuzjazm i dość spokojnym głosem zaczął:
- wpadłem na genialny pomysł ! Mam nadzieję że ci się spodoba, a nawet jeżeli nie to i tak musimy podjąć się zadaniu… - udawał poważnego, tymczasem czułam że wszystko w nim drży i skacze z radości
-nie utrzymuj mnie w niepewności, jestem ciekawa co wymyśliłeś.. – spytałam w głębi duszy pełna obaw
-zapisałem nas na… szkolny konkurs piosenki ! Będziemy śpiewać wybrany utwór, spośród kilku zespołów i solistów zostaną wybrane najlepsze głosy. No i… już jesteśmy na liście… - uśmiechnął się niemrawo
-NAS to znaczy ? Twój zespół, plus ja ? – spytałam zmieszana
-tylko ty i ja. Będziemy stanowić duet. Mój zespół nie bierze udziału, zaśpiewamy sami.
-w takim razie… cieszę się bardzo ale na przyszłość podejmujmy takie decyzje razem. Masz już jakąś piosenkę ? – usiadłam obok przyjaciela, rozwiązując włosy związane w niedbałego koka
-mam kilka piosenek na oku, może ty coś dzisiaj przywiozłaś ? Musimy się postarać, to bardzo ważne… - spoważniał. Wiedziałam że priorytetem było dla niego zajęcie wysokiego miejsca w konkursie, dlatego postanowiłam nie niszczyć mu planów. Prawda, powinien ze mną porozmawiać, ale jeżeli miała to być przygoda stanowiąca nowy etap w naszym życiu, z pewnością chciałam ją przeżyć. Trzeba spróbować wszystkiego, nie można się ograniczać.

Resztę dnia spędziliśmy na przeszukiwaniu odpowiedniej piosenki, takiej która będzie wymagała pracy, ale zarazem takiej która jest na miarę naszych możliwości. Nie udzielaliśmy się wcześniej publicznie, nie  byliśmy doświadczeni. Po męczących godzinach, ostatecznie zdecydowaliśmy się na ‘parachute’, w oryginalnym wykonaniu Cheryl Cole. Czuliśmy że czeka nas wiele pracy, ale na pewno będzie to w pełni dobrze spędzony czas. Bo najważniejsze to poświęcać się pasji, a nie robić to, na co jest moda.

Sobotni poranek, słońce przebijające się przez szybę, lekki powiew wiatru dochodzący z otwartego okna – wręcz idealnie.  I tak to wszystko było niczym w porównaniu do tego, że w pokoju obok śpi mój przyjaciel. Szybko się zebrałam, zazwyczaj poranna toaleta zajmowała mi dużo czasu, ale nie tym razem. Nie chciałam marnować dnia, był taki krótki…

Śniadanie przygotowała dla wszystkich Anne, matka Harrego darząca mnie od zawsze wielkim zaufaniem.  Byliśmy wszyscy jak jedna rodzina. Ja z Harrym jak rodzeństwo, Gemma jak moja siostra, Anne jak druga matka..

Podczas śniadania nawet przez chwilę nie zapadła cisza. Pomimo że widzieliśmy się tydzień temu, rozmawialiśmy przez telefon, każdy miał coś do powiedzenia. Nawet nie zauważyliśmy że było już tak późno. Dobrze nam się rozmawiało, gdyby nie to że mieliśmy dużo pracy, moglibyśmy tak od rana do wieczora, później znów od wieczora do rana.

Posprzątaliśmy po śniadaniu, pomogliśmy Anne w domowych porządkach i zabraliśmy się do tego na co najbardziej czekaliśmy – śpiewanie. Rozdzieliliśmy tekst, każdy dostał określony kawałek, refren podzieliliśmy na dwa głosy, postanowiliśmy że końcówkę zaśpiewamy acapella. Przez ciągłe zmiany mieliśmy mniej czasu, ale i tak poszło nam całkiem nieźle. Z krótką przerwą na obiad, nie przerywaliśmy koncertowania. Pod wieczór byliśmy zmęczeni, padliśmy na łóżka, nie myśląc nawet o kolacji. Dzień spędzony pozytywnie, mieliśmy nadzieję że na występie pójdzie nam równie dobrze, jak  i teraz.

Dzieliły nas długie kilometry, ale pod dobrym pretekstem mogliśmy widywać się częściej, ze względu na zbliżający się występ. 

-masz jeszcze siłę śpiewać ? – spytał mój przyjaciel siadając zmęczony pod ścianą w czwartkowy wieczór 

-szczerze ? hmm.. - zawahałam się na chwilę. - nie… może już sobie odpuścimy ? – poszłam w jego ślady siadając obok
-wiesz że już niedługo czeka nas występ.. ale jestem za, chwila odpoczynku nam się przyda – odparł zrezygnowany
-boję się …
-czego ? Będziemy razem, rozumiem osobno – jest stres, ale pamiętaj że będziemy blisko siebie więc nic nam nie grozi. Zawsze możemy na siebie liczyć, znamy cały tekst, ćwiczyliśmy długo. Jeżeli nie wyjdzie, trudno, nie będziemy sobie zarzucać że nie próbowaliśmy
-wiem, ja to wszystko wiem… ale dla mnie to i tak wielki stres. Ty już występowałeś ze swoim zespołem,  wiesz jakie to uczucie, ja nie śpiewałam przed tak dużą publicznością.. a tak właściwie to dlaczego zdecydowałeś się śpiewać ze mną, a nie z nimi ? – spytałam ocierając twarz z potu
-bo wiem, że masz wielki talent i boisz się z niego korzystać… teraz jesteś gotowa przyjąć wyzwanie, wiesz że dasz radę. Najważniejsze to wierzyć  w siebie i nie żałować że się nie spróbowało. Masz silny charakter, ale nie jesteś pewna swojego talentu. Damy radę, jesteśmy wytrzymali. Przetrwamy słowa krytyki, podziękujemy za pochwały. Uda nam się, zobaczysz. -  wstał i zwinnym krokiem podszedł do mikrofonu – ostatnia próba, przed jutrzejszym występem – uśmiechnął się nieziemsko, co z pewnością było dla mnie motywacją do dalszej pracy.

Piątek, wyczekiwany dzień tygodnia.. nie tym razem. Dziś miał odbyć się występ, którego koszmarnie się bałam. Jedyny pocieszający fakt był taki, że zaraz po nim miałam udać się na weekend do Harrego.

-jak się czujesz ? – spytał gdy znaleźliśmy się pod szkołą

-a jak myślisz ? – odburknęłam chociaż zabrzmiało to raczej jak ‘proszę, wezwij pogotowie, bo zaraz zemdleję ze strachu’

-mówiłem ci, będzie dobrze – pocieszał mnie bez efektownie

Do występu została jeszcze godzina, wykorzystaliśmy ją na rozśpiewanie. O dziwo, stresowałam się mniej niż myślałam. Gdy zobaczyłam wszystkich ludzi szykujących się do występu, ich przerażenie na twarzy – trochę mnie to śmieszyło więc sama odpuściłam.
Moment wyjścia na scenę był najgorszym w dzisiejszym dniu. Ruszyliśmy chwiejnym krokiem w stronę mikrofonów, uśmiechając się do siebie wzajemnie. Światła reflektorów, publiczność, oklaski, flesz… wszystko starało się mnie rozproszyć, ale mimo że nic ku temu nie wskazywało, starałam się skupić tylko na muzyce. To był mój cel, razem z Harrym mieliśmy się dobrze bawić, nie myśląc o tym które miejsce zajmiemy.

I don't need a parachute 
Baby, if I've got you 
Baby, if I've got you 
I don't need a parachute 
You're gonna catch me 
You're gonna catch if I fall 
Down, down, down 

Na tych słowach poczułam że łza spływa mi po policzku. Czym prędzej ją starłam, sama nie rozumiejąc dlaczego ją uroniłam. Byłam w tym momencie taka szczęśliwa, robiłam to co kochałam, z osobą która jest dla mnie bardzo ważna, marzenia się spełniają..

Dużym wsparciem były dla nas owacje jakie otrzymaliśmy po zakończeniu występu… publiczność była zdecydowanie najlepsza. Była to kolejna lekcja życia dla mnie, z której wyniosłam „nie bój się robić tego co kochasz, albo cię ktoś wyśmieje i nabierzesz więcej sił, a jeżeli ktoś cie pochwali będziesz najszczęśliwszym człowiekiem na świecie”.
Jedyne co nam pozostało, to czekać na wyniki konkursu. Teraz było mi wszystko jedno co będzie, ważne że przygoda była warta przeżycia, za kilka lat nie będę mogła sobie zarzucić że spróbowaliśmy. 

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
ojj, troszkę was zaniedbałam... nie było kompletnie czasu. W wolnych chwilach starałąam się pisać, ale nie zastąpi to wolnego wieczoru, poświęconego na pisanie. Postaram się poprawić, ale wszystko zależy od tego jak będzie z nauką... w pn, wt,śr, wycieczka klasowa więc nie będę mogła pisać, ale zaglądajcie, może się coś tutaj pojawi. ;)
Pozdrawiam, Nala. xooo.

Moje gg:  32289848  
Mój twitter: https://twitter.com/#!/Natalia_Golyska