Weekend mija szybko. Szczęśliwi czasu nie liczą, ale kiedyś
nadchodzi moment rozstania. W roku szkolnym brakuje nam wspólnego czasu,
wspólnego wsparcia, wspólnych rozmów…
Wreszcie nadszedł oczekiwany dzień tygodnia, oczekiwany
przez ze mnie i mojego przyjaciela – piątek. Znalazłam w internecie kilka
piosenek które mam zamiar z Harrym przestudiować. Muszę przyznać, nawet biorąc
pod uwagę to od ilu lat śpiewamy, były bardzo trudne.
Z Harrym byliśmy dla siebie nawzajem nauczycielami,
budowaliśmy od podstaw, naprawialiśmy błędy. Zawsze uważałam że najlepszy
nauczyciel to nie ten któremu się zapłaci, tylko taki który sam do tego dołoży.
W samochodzie powtarzałam teksty piosenek, pasowały idealnie
do krajobrazu zza okna. Odpłynęłam,
zapomniałam o otaczającym mnie świecie... Dopiero gdy byliśmy na miejscu
powróciłam do życia. Zabrałam ze sobą rzeczy które przygotowałam na następne 2
dni spędzone w Holmes Chapel, jak zwykle dopasowane inaczej niż powinny.
Już z daleka zauważyłam mojego przyjaciela, kiwającego mi i wyszczerzającego się od ucha do ucha. Nie wątpiłam – uśmiech miał powalający. Zawsze gdy tak robił, w duszy robiło mi się weselej.
-gotowa na dwa dni śpiewu ? Nie odpuszczę, mamy wiele do
zrobienia… później ci powiem, gdy zostaniemy sami. – zabrał ode mnie torby w
celu wyręczenia
-oczywiście, zawsze zwarta i gotowa – uśmiechnęłam się. Nie
robiłam tego tak doskonale jak on ale liczyły się starania.
Żeby liczyć na chwilę prywatności byliśmy zmuszeni poczekać.
Rodzice musieli porozmawiać, jako że są przyjaciółmi mieli wiele tematów.
Udawaliśmy zainteresowanych rozmową, przytakując bądź kiwając głową. Dawaliśmy
sobie znaki, które rozumieliśmy tylko my. Po kilku minutach zostaliśmy
wyproszeni z salonu, cierpliwość ma swoje granice, widocznie nasi rodzice mieli już nas dosyć. Mój przyjaciel miał wyrzuty sumienia, ja wychodząc z pokoju śmiałam się nieopanowanie.
Nie byliśmy dobrzy w udawaniu, jeżeli chodzi
o uczucia to Harry zawsze się wszystkim przejmował. Ja z kolei jestem
obiektywna, do wszystkiego podchodzę z dystansem, nie mam obaw, ale to idzie w
parze z tym że nie jestem ze wszystkimi w zgodzie. Staram się być
bezkonfliktowa ale nie zawsze mi to wychodzi. Jesteśmy zupełnymi
przeciwieństwami, przeciwieństwami dopełniającymi się.
Rodzice ze względów zawodowych opuścili nas dziś wcześniej,
co oczywiście bardzo nam sprzyjało. Harry od razu zaciągnął mnie do swojego pokoju,
nie zapominając przy tym o pomocy z moimi torbami. Widać, miał szczególnie
dobry dzień bo uśmiech z jego twarzy nie schodził. Miał w sobie tyle pozytywnej
energii, że był w stanie dzielić się nią ze mną. Po chwili czekania na
przerwanie milczenia, opanował entuzjazm i dość spokojnym głosem zaczął:
- wpadłem na genialny pomysł ! Mam nadzieję że ci się
spodoba, a nawet jeżeli nie to i tak musimy podjąć się zadaniu… - udawał poważnego, tymczasem czułam że wszystko w nim drży i skacze z radości
-nie utrzymuj mnie w niepewności, jestem ciekawa co
wymyśliłeś.. – spytałam w głębi duszy pełna obaw
-zapisałem nas na… szkolny konkurs piosenki ! Będziemy
śpiewać wybrany utwór, spośród kilku zespołów i solistów zostaną wybrane najlepsze głosy.
No i… już jesteśmy na liście… - uśmiechnął się niemrawo
-NAS to znaczy ? Twój zespół, plus ja ? – spytałam zmieszana
-tylko ty i ja. Będziemy stanowić duet. Mój zespół nie bierze
udziału, zaśpiewamy sami.
-w takim razie… cieszę się bardzo ale na przyszłość
podejmujmy takie decyzje razem. Masz już jakąś piosenkę ? – usiadłam obok przyjaciela, rozwiązując włosy związane w niedbałego koka
-mam kilka piosenek na oku, może ty coś dzisiaj przywiozłaś
? Musimy się postarać, to bardzo ważne… - spoważniał. Wiedziałam że priorytetem
było dla niego zajęcie wysokiego miejsca w konkursie, dlatego postanowiłam nie
niszczyć mu planów. Prawda, powinien ze mną porozmawiać, ale jeżeli miała to
być przygoda stanowiąca nowy etap w naszym życiu, z pewnością chciałam ją
przeżyć. Trzeba spróbować wszystkiego, nie można się ograniczać.
Resztę dnia spędziliśmy na przeszukiwaniu odpowiedniej
piosenki, takiej która będzie wymagała pracy, ale zarazem takiej która jest na
miarę naszych możliwości. Nie udzielaliśmy się wcześniej publicznie, nie byliśmy doświadczeni. Po męczących godzinach,
ostatecznie zdecydowaliśmy się na ‘parachute’, w oryginalnym wykonaniu Cheryl
Cole. Czuliśmy że czeka nas wiele pracy, ale na pewno będzie to w pełni dobrze
spędzony czas. Bo najważniejsze to poświęcać się pasji, a nie robić to, na co
jest moda.
Sobotni poranek, słońce przebijające się przez szybę, lekki
powiew wiatru dochodzący z otwartego okna – wręcz idealnie. I tak to wszystko było niczym w porównaniu do
tego, że w pokoju obok śpi mój przyjaciel. Szybko się zebrałam, zazwyczaj
poranna toaleta zajmowała mi dużo czasu, ale nie tym razem. Nie chciałam marnować
dnia, był taki krótki…
Śniadanie przygotowała dla wszystkich Anne, matka Harrego darząca mnie od
zawsze wielkim zaufaniem. Byliśmy
wszyscy jak jedna rodzina. Ja z Harrym jak rodzeństwo, Gemma jak moja siostra, Anne
jak druga matka..
Podczas śniadania nawet przez chwilę nie zapadła cisza.
Pomimo że widzieliśmy się tydzień temu, rozmawialiśmy przez telefon, każdy miał
coś do powiedzenia. Nawet nie zauważyliśmy że było już tak późno. Dobrze nam
się rozmawiało, gdyby nie to że mieliśmy dużo pracy, moglibyśmy tak od rana do
wieczora, później znów od wieczora do rana.
Posprzątaliśmy po śniadaniu, pomogliśmy Anne w domowych
porządkach i zabraliśmy się do tego na co najbardziej czekaliśmy – śpiewanie.
Rozdzieliliśmy tekst, każdy dostał określony kawałek, refren podzieliliśmy na
dwa głosy, postanowiliśmy że końcówkę zaśpiewamy acapella. Przez ciągłe zmiany
mieliśmy mniej czasu, ale i tak poszło nam całkiem nieźle. Z krótką przerwą na
obiad, nie przerywaliśmy koncertowania. Pod wieczór byliśmy zmęczeni, padliśmy
na łóżka, nie myśląc nawet o kolacji. Dzień spędzony pozytywnie, mieliśmy
nadzieję że na występie pójdzie nam równie dobrze, jak i teraz.
Dzieliły nas długie
kilometry, ale pod dobrym pretekstem mogliśmy widywać się częściej, ze względu na zbliżający się występ.
-masz jeszcze siłę śpiewać ? – spytał mój przyjaciel
siadając zmęczony pod ścianą w czwartkowy wieczór
-szczerze ? hmm.. - zawahałam się na chwilę. - nie… może już sobie odpuścimy ? – poszłam w jego
ślady siadając obok
-wiesz że już niedługo czeka nas występ.. ale jestem za,
chwila odpoczynku nam się przyda – odparł zrezygnowany
-boję się …
-czego ? Będziemy razem, rozumiem osobno – jest stres, ale
pamiętaj że będziemy blisko siebie więc nic nam nie grozi. Zawsze możemy na
siebie liczyć, znamy cały tekst, ćwiczyliśmy długo. Jeżeli nie wyjdzie, trudno, nie będziemy sobie
zarzucać że nie próbowaliśmy
-wiem, ja to wszystko wiem… ale dla mnie to i tak wielki
stres. Ty już występowałeś ze swoim zespołem,
wiesz jakie to uczucie, ja nie śpiewałam przed tak dużą publicznością..
a tak właściwie to dlaczego zdecydowałeś się śpiewać ze mną, a nie z nimi ? –
spytałam ocierając twarz z potu
-bo wiem, że masz wielki talent i boisz się z niego korzystać…
teraz jesteś gotowa przyjąć wyzwanie, wiesz że dasz radę. Najważniejsze to
wierzyć w siebie i nie żałować że się
nie spróbowało. Masz silny charakter, ale nie jesteś pewna swojego talentu. Damy
radę, jesteśmy wytrzymali. Przetrwamy słowa krytyki, podziękujemy za pochwały.
Uda nam się, zobaczysz. - wstał i
zwinnym krokiem podszedł do mikrofonu – ostatnia próba, przed jutrzejszym
występem – uśmiechnął się nieziemsko, co z pewnością było dla mnie motywacją do
dalszej pracy.
Piątek, wyczekiwany dzień tygodnia.. nie tym razem. Dziś miał odbyć się występ, którego koszmarnie się bałam. Jedyny pocieszający fakt był
taki, że zaraz po nim miałam udać się na weekend do Harrego.
-jak się czujesz ? – spytał gdy znaleźliśmy się pod szkołą
-a jak myślisz ? – odburknęłam chociaż zabrzmiało to raczej
jak ‘proszę, wezwij pogotowie, bo zaraz zemdleję ze strachu’
-mówiłem ci, będzie dobrze – pocieszał mnie bez efektownie
Do występu została jeszcze godzina, wykorzystaliśmy ją na
rozśpiewanie. O dziwo, stresowałam się mniej niż myślałam. Gdy zobaczyłam
wszystkich ludzi szykujących się do występu, ich przerażenie na twarzy – trochę
mnie to śmieszyło więc sama odpuściłam.
Moment wyjścia na scenę był najgorszym w dzisiejszym dniu. Ruszyliśmy
chwiejnym krokiem w stronę mikrofonów, uśmiechając się do siebie wzajemnie. Światła
reflektorów, publiczność, oklaski, flesz… wszystko starało się mnie
rozproszyć, ale mimo że nic ku temu nie wskazywało, starałam się skupić tylko na muzyce. To był mój cel, razem z
Harrym mieliśmy się dobrze bawić, nie myśląc o tym które miejsce zajmiemy.
I don't need a parachute
Baby, if I've got you
Baby, if I've got you
I don't need a parachute
You're gonna catch me
You're gonna catch if I fall
Down, down, down
Baby, if I've got you
I don't need a parachute
You're gonna catch me
You're gonna catch if I fall
Down, down, down
Na tych słowach poczułam że łza spływa mi po policzku. Czym
prędzej ją starłam, sama nie rozumiejąc dlaczego ją uroniłam. Byłam w tym
momencie taka szczęśliwa, robiłam to co kochałam, z osobą która jest dla mnie
bardzo ważna, marzenia się spełniają..
Dużym wsparciem były dla nas owacje jakie otrzymaliśmy po
zakończeniu występu… publiczność była zdecydowanie najlepsza. Była to kolejna
lekcja życia dla mnie, z której wyniosłam „nie bój się robić tego co kochasz,
albo cię ktoś wyśmieje i nabierzesz więcej sił, a jeżeli ktoś cie pochwali
będziesz najszczęśliwszym człowiekiem na świecie”.
Jedyne co nam pozostało, to czekać na wyniki konkursu. Teraz
było mi wszystko jedno co będzie, ważne że przygoda była warta przeżycia, za kilka lat nie
będę mogła sobie zarzucić że spróbowaliśmy.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
ojj, troszkę was zaniedbałam... nie było kompletnie czasu. W wolnych chwilach starałąam się pisać, ale nie zastąpi to wolnego wieczoru, poświęconego na pisanie. Postaram się poprawić, ale wszystko zależy od tego jak będzie z nauką... w pn, wt,śr, wycieczka klasowa więc nie będę mogła pisać, ale zaglądajcie, może się coś tutaj pojawi. ;)
Pozdrawiam, Nala. xooo.
Moje gg: 32289848
Mój twitter: https://twitter.com/#!/Natalia_Golyska
zajebisty rozdział i czekam na nn :P
OdpowiedzUsuńi mega początek zapraszam tez do mnie :P
Zajebisty to moje słowo spadać od niego:D A ty weź wyjdź i nie trzaskaj drzwiami bo rozpierdalasz system swoim opowiadaniem;p Kocham chociaż nie lubię za bardzo Cher:D xx
OdpowiedzUsuńmaasakra! to jest ganialne xd ale nie lubie cher
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie gdzie wstawiłam dzisiaj 18 rozdział :)
69-imagination.blogspot.com
biste :) dzieki za komentarz na blogu jest nowy imagin wpadnij http://onedirectionimaginydlafanek.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńmega !
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie ;)