piątek, 25 maja 2012


Rozdział 2.

Napięcie rosło, czas się dłużył… tradycyjność przy nerwowych sytuacjach. W tłumie zgubiłam Harrego, ale  było mi obojętne czy jestem teraz sama, czy ktoś przy mnie jest. Usiadłam na widowni, nie pytając czy miejsce jest zajęte osoby siedzącej obok. Sama nie zauważyłam że całą drżę, uświadomili mi to ludzie patrzący na mnie kątem oka ze zdziwieniem. Szybko się opanowałam i przyjęłam bardziej stosowną postawę.

-widzę że nerwy biorą górę ? – usłyszałam głos dobiegający z boku. Czym prędzej odwróciłam się w kierunku z którego dobiegał. Moim oczom ukazał się mężczyzna o sędziwym wieku, z siwymi włosami i lekkim, skromnym uśmiechem. – nie martw się, będzie dobrze.

Przez chwilę nie odzywałam się ani słowem. Nie wiedziałam jak się zachować, wszystko podpowiadało mi abym  odpowiedziała, ale drugi głos nakazywał szukać mojego przyjaciela który gdzieś się zapodział.

- tak, tak…  - odparłam zrezygnowana – pierwszy publiczny występ przed tak dużą widownią, nie byłam na to przygotowana..

-zupełnie jak ja za czasów młodości.. – ciągnął, szukając słów odpowiednich do sytuacji. Jego twarz wyglądała na zmęczoną, ale zarazem pełną troski i współczucia. To z oczu można wyczytać najwięcej, to one zdradzają uczucia, ich nie da się okłamać, a właśnie one wyglądały na pogodne i godne zaufania. – ale widzę że bacznie się rozglądasz, może przeszkadzam ?

- przepraszam pana bardzo, ale zgubiłam przyjaciela a za chwilę rozpocznie się ogłoszenie wyników – starałam się przybrać jak najbardziej łagodny głos. – przy najbliższej okazji zapozna mnie pan z historią z czasów pana młodości…tymczasem ja muszę już iść. Dziękuję za pomoc w rozładowaniu emocji, do zobaczenia – wstałam i z uśmiechem na twarzy podążyłam w kierunku sceny. Byłam zła na siebie, spławiając go, ale przecież nawet nie był mi znany..

-gdzie ty byłaś? – poczułam szarpnięcie za plecy – szukałem cię wszędzie ! – stał przede mną mój przyjaciel. Poczułam ulgę, jako że nie musiałam błądzić i w nerwach go szukać.
-to ja szukałam ciebie ! – odparłam z przekonaniem

-nieważne, za chwilę ogłoszenie wyników, chodź. – jednym rucham ręki pociągnął mnie za rękę i ustawił przed sobą.

Pełni nerwów stanęliśmy niedaleko sceny, z nadzieją że może coś nam się w życiu udało, że coś osiągnęliśmy. Nie obchodziło nas czy to będzie pierwsze, drugie, czy ostatnie miejsce, bawiliśmy się dobrze, razem,  i to się liczyło.

Po słowach wstępu, prowadzący przeszedł do omawiania każdego występu. Gdy zauważył że nikt nie jest zainteresowany jego wykładem, włącznie ze mną i Harrym, odchrząknął i przeszedł do omawiania wyników.

-no dobrze, więc przejdźmy do wyników. Zacznijmy od najwyższego miejsca. – Podszedł do stolika pełnego kartek z wynikami. Z niedbałością rozwinął trzy kartki, nie radząc sobie z mikrofonem przeszkadzającym mu odczytywanie. - Pierwsze miejsce zajmuje… - Poczułam na moim ramieniu dotyk. Z pewnością nie był to Harry, stał tuż przede mną.

-trzymam kciuki – usłyszałam głos dobiegający zza moich pleców. Był mi znany, jednak nie mogłam sobie przypomnieć do kogo należał.

- Sophia !  - ludność w sali wstała, zwyciężczyni dostała owacje i brawa. Tak bardzo jej zazdrościłam, chciałam znajdować się na jej miejscu… Niestety, trzeba było się pogodzić z prawdą, niczego nie zmienię.

-drugie miejsce… - poczułam jak Harry łapie mnie za rękę

-puść, zgniatasz mi kości ! – krzyknęłam zdenerwowana

-przepraszam, nie chciałem

-no idźcie, przecież to wy ! – ktoś popchnął nas z tyłu. Nie wiedziałam o co chodzi, gdyby nie ekran wyświetlający wyniki nie zrozumiałabym zamieszania.

-brawa dla Cher i Harrego  - usłyszeliśmy słowa skierowane w naszym kierunku.

Wypełniała mnie radość, tak wielka że nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Rzuciłam się Harremu na szyję, podwijając nogi. Mój przyjaciel zakręcił mną dookoła siebie. Dostaliśmy jeszcze większe brawa.

-uważasz że drugie miejsce, to bardzo dobry wynik ? – zapytałam radośnie Harrego na osobności.

-uważam że to bardzo dobry wynik – uśmiechnął się najpiękniej jak potrafił. Oboje wiedzieliśmy że to wysokie miejsce, z którego powinniśmy być dumni.

-co dalej, co dalej z nami, z zespołem ? Jak im o tym powiesz, że wystąpiłeś ze mną a nie z nimi ? – spytałam troskliwie, martwiąc się o przyszłość. Po raz pierwszy postawiłam sobie pytanie „ co dalej”. Jak dotąd żyłam chwilą, nie przejmowałam się tym co będzie później. Teraz było inaczej, ten konkurs otworzył nam drzwi na dalsze życie. Uwierzyliśmy w siebie, w to że damy radę. Wszystko wydawało się teraz łatwiejsze do osiągnięcia, możliwe do zdobycia…

-gratuluję -  usłyszałam ten sam głos który życzył mi powodzenia przed ogłoszeniem wyników – byliście genialni – odwróciłam się aby rozpoznać osobę. Był nim ten sam mężczyzna który zaczął ze mną rozmowę przed kilkoma minutami. Teraz mieliśmy czas, mogłam posłuchać opowieści starszego mężczyzny. Sama dziwiłam się sobie, po co miałam tracić czas na słuchanie historyjek, które i tak pewnie były w połowie zmyślone, ale czułam siłę, która nakazywała mi zostać i porozmawiać.

-poczekaj w samochodzie, zaraz do ciebie dojdę. – poklepałam po ramieniu mojego przyjaciela, delikatnie pchając go w stronę drzwi.

-tylko się pospiesz ! – dodał odchodząc

-zaczął pan temat młodości.. czy chciałby mi coś pan powiedzieć ? – spytałam gdy zostaliśmy sami

-może zacznę od tego że się przedstawię… nazywam się Tyler Brookstein.

-jest pan związany ze Steve’m Brookstein'em ? – spytałam zszokowana

-tak… to mój brat – odparł z niechęcią. Przetwarzałam informacje, aż wszystko do mnie dotarło. Nie mogłam uwierzyć… stał obok mnie brat zwycięzcy pierwszej brytyjskiej edycji x factor…

-przepraszam, nie przedstawiłam się. Jestem Cher.

Tyler zauważył że nie wiem co powiedzieć więc aby mi ułatwić nawiązanie kontaktu zaczął rozmowę.

-kiedy byłem młodszy .. –mówił niezdecydowanym głosem – marzyłem o tym żeby śpiewać publicznie. Jak pewnie się domyślasz, mój brat również. – zawahał się, jakby nie chciał mi o czymś powiedzieć i uważał żeby przypadkiem mi nie zdradzić mi o dwa słowa za dużo – w 2004r, rozpoczęła się pierwsza edycja brytyjskiego the x factor. Poszliśmy razem, byliśmy bardzo zgrani, więc po co próbować swoich sił osobno, jeżeli mogliśmy razem. Castingi poszły nam bardzo dobrze, pozytywne opinie wpłynęły na nasze konto… niestety z powodu kontuzji wskutek wypadku samochodowego nie mogłem uczestniczyć w następnym występie. Gdy wróciłem do programu, wszystko było postanowione. Mój brat przechodzi dalej, ja odpadam. Było to przykre, ale dało się wytrzymać. Pogodziłem się z tą myślą, ale nie wiedziałem że wraz z opuszczeniem konkursu opuszczą mnie także przyjaciele. Każdy podążał za sławą Steve’a. Nawet rodzina mnie opuściła. W 2005r bez słowa wyjaśnień opuściłem Londyn. Nikt mnie nie szukał. Teraz mieszkam tutaj, to jest moje miejsce do którego zawszę będę czuł większy sentyment niż do Londynu. Nie przestałem śpiewać, nadal w zaciszu domowym pracuję nad nowymi tekstami. Przychodzę na takie uroczystości jak ta dzisiejsza, żeby widzieć ile talentów się nie marnuje. Korzystacie z szansy i to jest najważniejsze.

Mieliśmy taki sam tok myślenia. Zapadła cisza. Nikt nie miał zamiaru się odzywać, ale nie przeszkadzało nam ani to, że Harry czekał na mnie przed wejściem, ani to że znaliśmy się zaledwie od kilku minut 

- myślę że jeśli ma pan talent, warto go rozwijać – wydukałam bezsensownie -  w tym małym miasteczku trudno jest osiągnąć cokolwiek. Będę wracać do pana historii przez bardzo długi czas, jest dla mnie wielką lekcją życia. Zmienił pan perspektywę którą patrzyłam dotąd na świat… uświadomiłam sobie że gdy człowiek staje się sławny nie może zapominać o najbliższych…

-mądre słowa.. nie wiem jaki twój przyjaciel ma charakter, ale według mnie cierpliwość może mu się już kończyć. Pamiętaj, zawsze trzymaj się przy gruncie bo odlatując wysoko możesz upaść. Do zobaczenia – z lekkim uśmiechem zatonął w tłumie

Wpatrywałam się w kierunku w którym odszedł przez kolejne kilka minut.

-co ty robisz ? Dobrze się czujesz ? – szturchnął mnie w rękę Harry – idziemy ! – złapał mnie za nadgarstek jedną ręką, drugą podciągając mnie w pasie do góry.

Wracaliśmy do domu w ciszy. Przemyślałam wszystko o czym się dziś dowiedziałam. Zdecydowanie sława niszczy niektórych ludzi. Wspinając się po stopniach kariery przyjaciele schodzą po nich w dół. Najlepszym tego przykładem jest Tyrel.

-powiesz mi co się stało ? – spytał mój przyjaciel zrezygnowanym głosem

-obiecaj mi, że gdy zacznę cię lekceważyć powiesz mi o tym, sprowadzisz na ziemię… i o nic więcej nie pytaj, dobrze ?

-powiesz mi o co chodzi ?

-nie – odparłam krótko

-jak zawsze, uparta. No dobrze, nie będę wnikał, ale ty obiecaj mi to samo.. Gdy tylko nasze drogi zaczną się rozchodzić, ze względu na karierę, rodzinę, przywołamy siebie nawzajem do porządku.

W domu czekało na nas małe przyjęcie. Rodzina przywitała nas oklaskami i gratulacjami. Nadal byłam nieobecna rozmyślając nad usłyszaną dzisiaj historią. Położyłam się spać wcześniej niż zwykle.

-to… - otworzyły się drzwi pokoju zza których wyszedł Harry

-nie – przerwałam mu, spodziewając się tego, o co zapyta.

-jesteś… inna. Nie myślisz o tym co robisz. Widziałaś co zrobiłaś w kuchni ? Włączyłaś gaz, podpaliłaś patelnię i położyłaś na niej bułkę, a ciasto do naleśników włożyłaś do pojemnika na chleb.

-ojej, przepraszam ! Już idę to naprawić – zrzuciłam jednym ruchem z siebie kołdrę i pobiegłam do kuchni.

-posprzątałem, nie martw się – mój przyjaciel stanął w progu

-dziękuję – wtuliłam się w jego tors. – wybacz mi…
-idź spać, porozmawiamy jutro

-nie.. – odparłam cierpko

-tak – Harry zatknął mi usta dłonią, która miała wielkość całej mojej twarzy

Ze smutną miną skierowałam się do pokoju. Musiałam się przygotować na to że jutro mój ratownik kuchenny oczekiwał wyjaśnień. 

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Miał wyjść dłuższy, ale jest jaki jest. Nie mam czasu na dodawanie rozdziałów częściej, ale staram się jak mogę. Dziękuję za 1000 wyświetleń, jesteście naj. :D 
Komentarze mogą dodawać niezalogowani, napiszcie co wam przychodzi na myśl. ^^ 

Tak, czytałam tego imagina. Podobno osoba która go napisała będzie odpowiadać przed sądem, a Lux nie pokaże się publicznie z 1D. 

Zayn jest z Perrie, to potwierdzone. 

Chłopcy są teraz w USA, mają trasę koncertową. 

Za 4 dni wychodzi "up all night - the live tour". Cena: ok 70 zł.




Moje gg:  32289848  
Mój twitter: https://twitter.com/#!/Natalia_Golyska
Pozdrawiam, xooo. 




4 komentarze:

  1. super mam nadzieje że wszystko się dobrze potoczy oraz że oni wszyscy pójdą do x factora, ale coś mnie trapi z opisu mi się strasznie nasuwa na myśl czy cher wygląda jak cher lloyd ? no dobra czekam z niecierpliwością na następny ;*

    +zapraszam do mnie plis powiedz (napisz) czy fajny http://onedirectioniandrea.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. świetnie piszesz o.o masz talent i spodobało mi się, dlatego zaczynam czytać i dodaje do obserwowanych <3

    zapraszam do czytania i komentowania :*
    http://mysterious-crescent.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy blog. ( :

    Zapraszam na mojego nowego bloga, który opowiada o chłopakach z One Direction. Zachęcam do czytania i komentowania. < 3

    myjudgementiscloudedliketonightssky.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń